sobota, 30 marca 2013

Na początku byli ludzie

Na początku - jak mówią - było słowo, ale na początku tej historii byli ludzie. Ludzie z pasją i wiedzą. Pewno będzie okazja powiedzieć o nich więcej, dziś trochę o jednym z nich. W jego domu wypiliśmy róg miodu na pomyślność nowego roku - jakieś dziesięć lat temu. Potem gdzieś pomiędzy Kątami a Sanokiem były rozmowy, spotkania, miód pity za kolejne pomyślne lata, rekonstrukcje, nawet plan filmowy, aż wreszcie możliwość we wspólnej pracy podglądania jego pracy i zgłębiania rzemiosła. Strzelamy w Rozembarku tylko z robionych przez niego łuków. Nie chciał, by mówić o nim za dużo, raczej o tym, co robi. Niech więc jego łuki, strzały i inne artefakty opowiedzą same o sobie. Będą pojawiać się w tej historii i z pewnością nie dadzą się pomylić.

In the beginning was the word, but in the beginning of this story were the people. People having great passion and knowledge. We hope we'll find some time to tell about them all, but we'd like to start with one of them. In his small wooden house we drank some honey wishing happy new year... about ten years ago. Then for all next years, we used to meet somewhere between Kąty and Sanok, and talk, and watch him working, and drink the honey, and even play in the moovie...  Now it is great  to meet at the common workplace, watch and learn... He didn't want to tell a lot about him, he just prefered his craft telling the story. He's known for his funny stories, patient and precise work, but mostly for his bows. So let's his bows and his craft speak - you'll recognize it for sure.




Na początek, na przekór zimowej wiośnie, wspomnienie z zeszłorocznego lata w Karpackiej Troi: łuk jesionowy długi (190 cm) naciąg 23 kg. Z ręki BP.

As we're sick and tired of the winter in the spring, we start with reminiscence of the last summer in Carpathian Troy Open-Air Muzeum: longbow made of ash wood (190 cm), 23 kg draw weight. Made by BP.






1 komentarz:

  1. litości to najsłabszy profil łuku jaki kiedykolwiek widziałem. widać 25 lat nieudanych prób. Chyba za dużo tego miodu było pite

    OdpowiedzUsuń